Tajemnica starego domu – opowiadanie detektywistyczne
Cała historia zaczęła się na wakacjach, które spędziłem na Mazurach. W całej okolicy wszyscy mówili tylko o tym dziwnym i tajemniczym domu w głębi lasu. Jak każdy prawdziwy detektyw postanowiłem to sprawdzić.
Z informacji, które usłyszałem trudno było określić dokładne miejsce tego domu, dlatego gdy go znalazłem była już noc. Cała okolica sprawiała upiorne wrażenie, dom był stary, dookoła „rosły” uschnięte drzewa, między wysoką trawą widać było dziwne niebieskie obiekty, a w oddali stał rozwalony wóz. Dreszczyku dodawały zapalone światła w tym olbrzymim, zniszczonym domu, który wyglądał na dawno opuszczony.
Postanowiłem podejść bliżej. Było słychać szum, choć wiatru nie było. Nagle w oknie pojawiła się sylwetka człowieka, zatrzymałem się ale nie zostałem zauważony. Zdziwiło mnie dziwne zachowanie tej tajemniczej osoby, podszedłem jeszcze bliżej i to był błąd bo chyba zostałem zauważony. Padłem na ziemie i zastanawiałem się co dalej. W trawie obok coś zaczęło się ruszać, to nie był dobry znak zwłaszcza że trawa była wysoka, a to coś się do mnie zbliżało. Wolałem nie wstawać, bo czułem, że jestem obserwowany, czołgając się dotarłem do samochodu. Szybko wsiadłem do niego i odjechałem.
– Nigdy więcej !!! – powiedziałem sam do siebie. Jednak ciekawość zwyciężyła i postanowiłem tam wrócić tylko w dzień.
Nazajutrz światło dzienne rozwiązało część zagadek. Niebieskie obiekty się kamieniami, które w świetle księżyca przybierały taki dziwny kolor. Kolejna tajemnica to uschnięte drzewa wokół których bujnie rośnie trawa i też proste wyjaśnienie. Tereny wokół domu to bagna, a jak wiadomo drzewa nie lubią takiego podłoża w przeciwieństwie do traw.
Nadal nie wiem dlaczego słuchać szum choć nie ma wiatru, może coś tam jest. Mimo to poszedłem w stronę domu. Przy okazji przyjrzałem się wozowi, był tam jakiś napis, ale nie udało mi się go odczytać. Zrobiłem zdjęcie i poszedłem do domu.
Dom był olbrzymi, zniszczony, obszedłem go dookoła. Nagle zobaczyłem małe uchylone drzwi do piwnicy. W środku panował półmrok, na ścianach były półki z porozbijanymi butelkami i słoikami. Na parterze nie było nic interesującego, postanowiłem zobaczyć co jest na piętrze. Na końcu schodów były pancerne drzwi, otwierane hasłem.
– O co tutaj chodzi? – pomyślałem. Zszedłem na dół i wtedy drzwi wejściowe zaczęły się otwierać, szybko się schowałem za szafę.
– Gdzie on jest? – zapytał męski głos
– Gdzieś tu jest. – odezwał się drugi.
Do domu weszło dwóch mężczyzn ubranych w garnitury, zaczęli się rozglądać, ale szybko zrezygnowali i gdzieś wyszli. Korzystając z okazji wyszedłem z ukrycia i wtedy coś spadło z szafy z hałasem.
– Oby nie usłyszeli – szepnąłem do siebie.
Niestety usłyszeli i zaczęli mnie ścigać, przerażony wypadłem z domu przez piwniczkę i pobiegłem w stronę lasu. Przedzierając się przez las, potknąłem się o gałąź i sturlałem się z górki prosto do rwącej rzeki. W końcu udało mi się wydostać na brzeg. Zdezorientowany błąkałem się po lesie sam nie wiem jak długo. W pewnej chwili usłyszałem ścigających mnie mężczyzn, nie wiedziałem gdzie uciekać. Do mnie podjeżdża samochód, a ze środka słyszę:
– Wsiadaj do samochodu!
Mam wybór wsiąść lub dać się złapać, wybrałem to pierwsze. Za kierownicą siedział starszy lekko siwiejący mężczyzna.
-Miałeś dużo szczęścia, że cie nie złapali.-odezwał się.
-Kim oni są?
-Odkryłeś dom w lesie i jednocześnie wielki sekret.
-Co?!
-Dawno temu mieszkała tu bardzo bogata rodzina, ale się wyprowadzili z dnia na dzień.
-Dlaczego?
-Wojsko potrzebowało lokacji na tajne laboratorium, a to miejsce idealnie się nadawało. Prawdopodobnie wykupili ten teren od nich choć nie wiem na pewno.
-A ten wóz i całe otoczenie dlaczego tak wyglądają?
– Właśnie dlatego nie jestem pewien czy oni dobrowolnie opuścili ten dom.
Coraz bardziej zacząłem się bać, a zarazem chciałem się dowiedzieć wszystkiego.
– Co oni tam badają?
-Pracują nad nową bronią chemiczną, a ci agenci pilnują by nikt się o tym nie dowiedział. Dlatego wokół panuje tak upiorny widok, szum jest puszczany z głośników ukrytych na suchych drzewach, a całości dopełniają świecące się światła oknach, choć dom wydaje się opuszczony.
-A skąd ty to wszystko wiesz?
-Sam byłem jednym z nich, ale rzuciłem to i sam jestem teraz poszukiwany.
– To co mam zrobić?
-Wyjedź jak najdalej i nigdy nikomu o tym miejscu nie mów.
Posłuchałem jego rady i następnego dnia byłem już za granicą. Po kilku miesiącach myślami wróciłem do tych wydarzeń, przemyślałem to jeszcze raz. Zgadnijcie do jakiego wniosku doszedłem, że tajemniczy mężczyzna, który mi pomógł nadal jest agentem.
Łukasz Horzępa kl. VI